sobota, 7 stycznia 2023

WSPÓŁCZUCIE WOBEC SIEBIE - ponieważ jesteś tego warta/warty

Powodów do samokrytyki jest naprawdę bardzo dużo. Jesteśmy istotami społecznymi i pragniemy być akceptowani i rozumiani. Boimy się wykluczenia społecznego i krytyki, a w związku z tym możemy sami siebie strofować po to tylko, by sprostać oczekiwaniom innych ludzi i normom społecznym. Tymczasem, pielęgnując wewnętrznego krytyka sami sobie generujemy stres. Praktyka samokrytyki uruchamia współczulny układ nerwowy i tym samym podnosi poziom kortyzolu we krwi (hormonu stresu). Wzrasta nam napięcie w ciele, podnosi się poziom ciśnienia krwi. Dochodzi do wyzwolenia szeregu trudnych emocji i spadku energii życiowej potrzebnej do radzenia sobie przecież z wieloma wyzwaniami życiowymi - a do takich niewątpliwie należy choroba. Tak więc samokrytyka, z punktu widzenia dbania o siebie, jest zwyczajnie dla nas nieopłacalna. 

Przeciwieństwem samokrytyki jest samowspółczucie wobec samego siebie (self-compassion). Zdaniem Prof. Kristin Neff, pionierki badań nad samowspółczuciem, troska o siebie zawiera trzy komponenty:

1. Życzliwość i i opiekuńczość wobec siebie, czyli bycie dla siebie dobrym, współczującym, łagodnym, wyrozumiałym w sytuacjach trudnych, gdy doświadczamy bólu czy porażki życiowej. Dobrze jest kierować do siebie słowa otuchy, wsparcia tak jakbyśmy postępowali w stosunku do swojego najlepszego przyjaciela. Każde dobro słowo jest na wagę złota, bo pozwala przywrócić spokój i poczucie bezpieczeństwa, świadomość, że jest się ważnym.

2. Wspólne człowieczeństwo, czyli postrzeganie własnych doświadczeń z szerszej perspektywy - "Mam świadomość tego, że nie jestem z tym sam/sama", "To co przeżywam, czego doświadczam dotyczy setek czy milionów ludzi na całym świecie". Tutaj nie izolujemy się od tego co przeżywamy, poprzez myślenie, że tylko to nas dotyczy, a wszyscy wkoło świetnie sobie radzą. "Jeżeli jesteś człowiekiem doświadczasz tego samego co ja - smutku, strachu, gorszych dni, poczucia bycia niezrozumianym, itd.".

3. Uważność (mindfulness), czyli widzenie rzeczy i problemów takimi jakie one są, bez zbędnego wyolbrzymiania, umniejszania czy ignorowania. Zauważamy własne bolesne myśli i emocje bez nadmiernego utożsamiania się z nimi i bez konieczności ich tłumienia - "To jest trudny moment dla mnie. Czuję się..... (opisz jak się czujesz). Potrzebuję teraz troski, opieki, wsparcia (powiedz czego w tym momencie potrzebujesz najbardziej)".

Rozwijanie samowspółczucia podnosi poziom endorfin i oksytocyny, czyli hormonu związanego z poczuciem spokoju, zaufaniem, dobrym samopoczuciem, budowaniem więzi i bliskości, a także dochodzi do obniżenia poziom kortyzolu. Ponadto, samowspółczucie sprzyja większej empatii w stosunku do innych ludzi. Dlaczego? Dlatego, że akceptowanie własnych trudnych emocji, niekomfortowych stanów czy niepowodzeń ułatwia nam zaakceptowanie ich u innych, rozwijając postawę autentycznej troski i zrozumienia drugiego człowieka.

Chwila refleksji....

Spróbuj odpowiedzieć sobie na te pytania:

1. Czy bywasz dla siebie surowa/surowy i mało wyrozumiała/wyrozumiały?

2. Jakie myśli pojawiają się w Twojej głowie w momentach zwątpienia? Czy często krytykujesz sam/sama siebie?

3. Czy nadmiernie skupiasz się na swoich niedostatkach i starasz się jak najszybciej to zmienić?

4. Czy uważasz, że jesteś wystarczająco dobra/dobry?